Pytanie które zawsze mnie nurtowało:
Czy jeśli stanę na torach i złapię się trakcji, pojadę jak tramwaj?
Witam wszystkich po długiej przerwie. Mimo niesprzyjającej pogody na zewnątrz, nowy sezon rowerowy uznaję za otwarty (od jakiegoś czasu ;P )
Aktualnie nie planuje żadnej wyprawy z powodu minusowych temperatur ale kto wie co będzie w weekend... Może Pyrzowice? ;)
A żeby umilić wam czas który pozostał do świąt:
Niestety nadszedł dzień, którego obawialem się najbardziej ze wszystkich. Przez najblisze pół roku czeka mnie rozbrat z rowerem, z powodu zrastania się rany po wycięciu wyrostka i kilku innych dość ciężkich komplikacji. Aż, czy tylko pół roku? To pokaże czas - moje dzielne "rumaki" napewno będą czekać, z nie mniejszą tęsknotą na powrót, na zdobywanie kolejnych podjazdów, szybkie wiraże w dół po kamieniach bądź gładkich jak stół drogach (tak, istnieją takie w Polsce). Sam najbardziej będę tęsknił za wiatrem z którym się ścigałem (zawsze stawiał twarde warunki), szumem każdego "połkniętego" kilometra (wszak celem jest droga ;) ) i widokom z każdej zdobytej góry (niesamowite uczucie) - tylko tyle. Czysta przyjemność z jazdy.
Do zobaczenia tutaj, dokładnie 10 marca 2010 - ja będę napewno.
Opis trasy: 264,5 km, czas: 10:45 h; Trasa wiodła przez trzy województwa: śląskie, małopolskie i świętokrzyskie. Brak czasu i wiatr w twarz nie pozwoliły robić zdjęć (a może poprostu nie chciało mi się stawać ? ;P )
Drzwi przez które wychodziły zombie ;P
Miejscowa rzeźnia, skąd nikt nie wychodził o własnych siłach ;P