Niestety nadszedł dzień, którego obawialem się najbardziej ze wszystkich. Przez najblisze pół roku czeka mnie rozbrat z rowerem, z powodu zrastania się rany po wycięciu wyrostka i kilku innych dość ciężkich komplikacji. Aż, czy tylko pół roku? To pokaże czas - moje dzielne "rumaki" napewno będą czekać, z nie mniejszą tęsknotą na powrót, na zdobywanie kolejnych podjazdów, szybkie wiraże w dół po kamieniach bądź gładkich jak stół drogach (tak, istnieją takie w Polsce). Sam najbardziej będę tęsknił za wiatrem z którym się ścigałem (zawsze stawiał twarde warunki), szumem każdego "połkniętego" kilometra (wszak celem jest droga ;) ) i widokom z każdej zdobytej góry (niesamowite uczucie) - tylko tyle. Czysta przyjemność z jazdy.
Do zobaczenia tutaj, dokładnie 10 marca 2010 - ja będę napewno.
1 komentarz:
Fani czekają i życzą powrotu do zdrowia:)
Prześlij komentarz